Uczestnicy:

Adamczyk Małgorzata, Brzezińska Marysia, Ciemierkiewicz Aleksandra, Jędrasik Ewelina, Kolańska Magdalena, Kościelecka Agnieszka, Michalska Ewa, Piekorz Elżbieta, Prus Małgorzata, Ruda Anna, Ryżak Dorota, Waszkiewicz Wioletta, Zając Anna, Błażejew Anton, Bożyk Kuba, Cwikła Dominik, Drozd Bartek, Kurasz Przemysław, Kuryluk Mundek, Majdan Stanisław, Pytka Bartek, Wiśniewski Radek.

Prowadzący:

Marcin Wąsowski, ks. Mariusz Lach sdb

Wspomnienia

Warsztaty podczas weekendu majowego są już nasza tradycją. Podczas gdy inny wyjeżdżają żeby odpoczywać ewentualnie już dziobią do sesji my jedziemy do jakiejś wioseczki trochę potarzać się, poskakać, pokrzyczeć... Oczywiście nazywa się to bardzo poważnie - ćwiczenia teatralne. Ale gdyby ktoś zobaczył nas podczas gry w "Cho no!" albo "You!" to chyba by w tę naszą ciężką prace nie uwierzył ;).

Od początku było fascynująco. Najpierw ja nie mogłam w kantorku znaleźć naszego ITePowego czajnika, a potem Gosia Prus z którą jechaliśmy nie mogła znaleźć drogi do Kijan (a ja jej tak w tym pomagałam, że błądziliśmy jeszcze bardziej). Gdy już jakoś dotarliśmy to Wąs wziął nas w obroty - znam tego pana kilka lat, ale każde kolejne warsztaty z nim są zaskakujące i, cóż tu kryć, wyczerpujące. Ale to może dla tego, że używam złych mięśni podczas rozgrzewek. A wieczorkiem przyszedł czas na integrację - dinozaury z jajkami;). Skład doprawdy doborowy - Aga Kościelecka, Bartek Drozd i Mundek jako przedstawiciele najstarszego pokolenia oraz dwie Gosie, Ania, Wiola, Przemek i Staszek - materiał zupełnie świeży:). Cóż, trzeba było się poznać, pogadać, potańczyć, w coś zagrać, wypić herbatkę... Dnia na to mało więc trzeba było w nocy.

I tak przeleciał nam ten czas - w ciągu dnia praca, posiłki, Eucharystia. Wieczorami musicale, które ksiądz wybrał aby nas "ukulturalnić": "Skrzypek na dachu", "Kabaret" i "Metro" . A w nocy integracja w której ochoczo prawie wszyscy brali udział.

W połowie warsztatów tempo pracy było takie sobie - zdawało się, że nie damy zrobić pięciu scenek w ten weekend. Było zabawnie (zwłaszcza przy "Rybkach":)) ale jakoś się to wszystko ciągnęło. Na szczęście reżyser przykręcił na śruby i pięć etiud powstało. Uff...
Jak zwykle fenomenem byli ludzie. Skład ITP tworzą osoby o bardzo różnych charakterach i to jest właśnie super. Można z nimi pogadać przy herbacie, pośpiewać (psalm na przykład;)), potańczyć, powygłupiać się ale jak trzeba to także solidnie popracować i wymyślić coś ciekawego...
Gdy w poniedziałek po południu, umęczeni i niewyspani, zbieraliśmy się do wyjazdu żal było się rozstawać. Bo choć warsztaty były bardzo intensywne, to jednak radość ze wspólnego przebywania rekompensowała nam ból mięśni i zimna wodę w prysznicu;). Na koniec jeszcze powydzieraliśmy się przy gitarce Przemka, śpiewając przeboje przeróżne i kalecząc uszy pań sprzątaczek ;D. A potem porozjeżdżaliśmy się każdy w swoją stronę mając już w perspektywie spotkanie na próbie następnego dnia ;).