Warsztaty teatralne Teatru ITP w Rozogach - IX 2007

Uczestnicy:
Baczewska Agnieszka, Berdzik Monika, Cygan Ania, Ducin Tomasz, Gozdek Jacek, Grzeszczak Marta, Jasiocha Bartek, Jędrasik Ewelina, Kazek Justyna, Kossewska Joanna, Kościelecka Agnieszka, Kowalik Justyna, Kuryluk Edmund, Kuśmierz Marcin, Leszczyszyn Katarzyna, Majchrzyk Marysia, Michalska Ewa, Modrzejewski Dawid, Narwojsz Olga, Niedbał Kornelia, Paszkowski Tomasz, Piotrowska Paulina, Rutkowska Kinga, Sadowska Justyna, Skowron Sylwia, Stodulska Irmina, Więcek Agnieszka, Wiśniewski Radosław, Zięba Beata.

Prowadzący:
Kinga Bogacz, Dawid Modrzejewski, ks. Mariusz Lach sdb

CZAS MARZEŃ...
     Wilgotna ziemia, przywierając do butów, wciska w nozdrza zapach jesieni. Niewidoczne krople dżdżu zagęszczają powietrze. Z daleka słychać rytmiczny dźwięk kroków. Przyśpieszone oddechy są coraz bliżej. Spomiędzy drzew wyłaniają się pierwsi z grupy porannych biegaczy. Mimo, iż w tym roku biegania mało, każdy stara się dać z siebie wszystko - w końcu to nie tylko pogoń za formą ciała, ale także za marzeniem! Tak niewielu jest dzisiaj tych, którzy mają odwagę sięgnąć ponad szarość życia, którzy są gotowi poświęcić czas i siły, by stworzyć ideę ubogacającą nie tylko ich samych, ale także tych do, których przemawiają.

Biegną dalej, u kresu czeka polanka z równo przystrzyżoną trawą, tuż obok plebani proboszcza w Rozogach, na której powyginani próbują zapanować nad ciałem. Joga, która jest podstawą ich ćwiczeń, uwalnia umysł - kontrolowany oddech, uwolnione myśli przydadzą się gdy będą wychodzić na scenę. Tak wygląda początek dnia aktora. Wczesne śniadanie, rozgrzewka i praca do zmroku. Koło godziny dziesiątej do niewielkiej sali przeznaczonej na próby, zwanej przez mieszkańców „mariotem", wchodzi Maestra - pani dyrygent, która przez najbliższe godziny zajmie się przygotowaniem zespołu do części wokalnych spektakli. Jest to osoba niewielka, ale z ogromną wyobraźnią. Próby śpiewu są często męcząco długie - nie jest łatwo zgrać wszystkie głosy w jedną, harmonicznie brzmiącą całość. Na szczęście nikomu nie brak zapału i zaparcia wewnętrznego. Czas mija i kolejne głosy coraz częściej wchodzą na wyznaczony dźwięk, utrzymują intonację i zgrywają się ze sobą. Czuje się satysfakcję, gdy przed obiadem kolejny utwór jest poznany i opanowany. Wszyscy zdają sobie sprawę, że to dopiero początek drogi, jednak ten mały tryumf dodaje skrzydeł i pozwala zapomnieć o zmęczeniu.

Poobiednia przerwa służy zazwyczaj szyciu kostiumów, gdzieniegdzie widać grupki przygotowujące kolejne sceny do spektakli lub ćwiczące partie solowe piosenek. Mało kto narzeka na brak przerwy, wszyscy wiedzą, że teatr to nie tylko scena. Kierownik artystyczny dogląda by o niczym nie zapomniano i aby nikt się nie nudził. W tak zwanym międzyczasie, reżyser prosi niektórych na prywatne rozmowy dotyczące ról. Godzina piętnasta rozpoczyna kolejne śpiewy, a dla niektórych pracę nad układaniem choreografii do jednego z przedstawień. Następuje cudowny czas tworzenia. Rosa opadła już dawno i mrok zasnuł ziemię, gdy grupa kończy zajęcia pod kierownictwem dyrektora. Czas na spoczynek, lecz nie dla wszystkich, ci którzy nie dokończyli szycia lub chcą jeszcze ćwiczyć zostają. Pozostali rozchodzą się do domów. W mroku majaczą sylwetki domów dobrych ludzi, którzy przyjęli ich pod swój dach. W takim czasie jak ten nie myśli się o zmęczeniu, jedyną jego oznaką są najczęściej zaziębienia, a i te niepowstrzymują nikogo przed wczesnym wstaniem i rozpoczęciem pracy na nowo. Niewiadomo właściwie skąd bierze się ten duch pracy i wytrwałości. Nigdzie jeszcze nie spotkałem ludzi, którzy tak jak oni bez reszty oddają się swojej pasji. Wiem, że po dwóch tygodniach wszyscy ci ludzie będą bardzo żałować, że to już kres ich warsztatowych dokonań i, że na następny taki czas trzeba czekać cały rok.
(Edmund Kuryluk)