Lutomiersk 01Obecni na warsztatach: Małgorzata Adamczyk, Anton Błażejew, Kuba Bożyk, Marysia Brzezińska, Aleksandra Ciemierkiewicz, Dominik Cwikła, Bartek Jasiocha, Ewelina Jędrasik, Łukasz Kmak, Magdalena Kolańska, Kacper Kubiec, Przemysław Kurasz, Ewa Michalska, Elżbieta Piekorz, Bartek Pytka, Anna Ruda, Dorota Ryżak, Agnieszka Turska, Wioletta Waszkiewicz

Zajęcia prowadzili: Małgorzata Józwik, ks. Mariusz Lach sdb

 Prezentacje - musicale

W dniach 15 - 27 sierpnia w Lutomiersku koło Łodzi odbyły się kolejne, dziesiąte już, letnie warsztaty ITP. Dziewiętnastoosobowy zespół aktorów przez dwa tygodnie pracował nad musicalem "Nowy Raj Utracony", którego premiera przewidziana jest na połowę października. Zajęcia ze śpiewu prowadziła dla nas Gosia Józwik, nad dekoracjami trudziła się Ela Piekorz, z maszyną do szycia walczyła Gosia Adamczyk, a dużą pomocą przy tworzeniu choreografii służyła Ania Ruda. Nad wszystkim czuwał oczywiście ksiądz Mariusz Lach.
Niemal każdy dzień był mocno wypełniony zajęciami: rozgrzewki, śpiewanie, "ustawianie" poszczególnych scen, robienie dekoracji, szycie kostiumów, dyżury gospodarcze. Nie zabrakło jednak czasu na integracje przy kawie i kalamburach oraz na wspólną modlitwę.
Dodatkowo nasz czas pochłaniało "odświeżanie" "Prorocka" - do spektaklu weszły trzy nowe osoby. W pierwszym tygodniu warsztatów wyjechaliśmy z "Prorockiem" do Czerwińska, żeby zagrać dla młodzieży zgromadzonej na Campo Bosco. Zostaliśmy przyjęci bardzo życzliwie. A wyprawa do Czerwińska obfitowała w przygody.

Niezwykle radosnym momentem tych warsztatów był wieczór przeznaczony na prezentacje przygotowanych przez nas wcześniej piosenek z musicali. Poziom prezentacji był na prawdę wysoki ale najlepsi okazali się Ola i Bartek Jasiocha śpiewający "Świetlistą noc" z "Romea i Julii". Po piętach tej uroczej parze deptał kwartecik: Ania, Ela, Łukasz i Przemek śpiewając "Money, money" z musicalu "Kabaret".

Ostatniego warsztatowego wieczoru odbyła się "prapremiera" "Nowego Raju Utraconego" - zrobiliśmy bardzo konkretny i solidny przebieg całego spektaklu. I to nawet w obecności publiczności - czteroosobowej bodajże. Miło było zobaczyć, że te męczące warsztaty tak szybko przynoszą satysfakcjonujące efekty.

Refleksje warsztatowe
Lutomiersk 15 - 27.08.2010

Od początku wakacji czekałam z utęsknieniem na warsztaty, kiedy to będę mogła zajmować się innymi sprawami niż nauka do Dodatkowej Sesji na Własne Życzenie. No i w końcu nadszedł dzień wyjazdu do Lublina i zajęcia się przygotowaniem prezentacji musicalowej :D to były naprawdę cudowne 3 dni, których moi sąsiedzi długo nie zapomną :) o ile oczywiście będą mieli banan ;D Potem pizza u Wielebnego Księcia i następnego dnia wyjazd przy dźwiękach "malinowej mamby" ( a także money money money money) Bożomobilem do Lutomierska :) na miejscu zachwyt skrajnie funkcjonalną, ale i przytulną bursą salezjańską dającą nam schronienie przez następne dwa tygodnie pracy i krótkiego odpoczynku.
To były moje drugie warsztaty z ITP i podsumowałabym je stwierdzeniem: nikt nie mówił, że będzie łatwo. :) ale ten trud był baaaaaaaaaaaaardzo przyjemny i ubogacający. co prawda zmęczenie i inne niezależne czynniki doprowadzały do mniejszych lub większych spięć, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło: wiemy kogo i kiedy lepiej nie drażnić;)
W ciągu tego czasu (a raczej Czasu) spędzonego z Wami, Robaczki, wiele rzeczy na które miałam nadzieję pozytywnie mnie zaskoczyło, znajdując swoje spełnienie. Po pierwsze to, że teraz naprawdę czuję się z Wami jak w rodzinie, co jest dla mnie szczególnie cudowne, gdyż nie mam własnego rodzeństwa, a Wy nim dla mnie jesteście :* Po drugie, to że podczas Mszy Św. znak pokoju jest teraz naprawdę znakiem pokoju :) i po trzecie, nie mniej napawające mnie dumą i radością, to że WSZYSCY w naszym teatrze śpiewają :D
W mojej pamięci żywo stoi takze "współpraca" z Zofią z Łucznika, Maszyna Przyszłości, która ceni sobie wolne niedziele i ostre traktowanie :D hasło warsztatowej szwalni: yhhh...nie szkodzi... :D
Mogłabym jeszcze długo pisać różne rzeczy, ale pozostanę przy tym co już napisałam, bo wychodzę z założenia, ze to co najważniejsze, pierwsze wypływa z pamięci :)
Dziękuję Wam z całego serca za wszystko: za uśmiech, za uścisk, za pomoc, za obecność, za słowo, za spojrzenie :) jesteście absolutnie wyjątkowi i nie wymieniłabym Was za żadne skarby :* :* :*
[Ela Piekorz]

Nie wiem, czy ktokolwiek będzie to czytał, ale Ewelina poprosiła żebym napisał o swoich wrażeniach warsztatowych. Są to moje pierwsze warsztaty wakacyjne, wchodzę w pierwszą ważniejszą rolę w mojej „ITPowej Karierze”. Dużo wcześniej myślałem o tych warsztatach, jak to będzie, czy ciężko czy lekko. Nic to myślenie jednak nie dało, bo rzeczywistość rozwiała wszystkie moje wątpliwości i odpowiedziała na wszystkie pytania. Dawno nie czułem się tak zmęczony, a zarazem zadowolony z wykonanej pracy, zarówno, jeżeli chodzi o śpiew jak i choreografie i grę aktorską. Dopiero teraz rozumiem jak wiele pracy, poświęcenia i siebie trzeba włożyć, nie tylko dla nowo przygotowywanego spektaklu jak i dla innych, którzy są tu razem i pomagają sobie nawzajem. Te warsztaty są dla mnie trochę inne niż dla wszystkich, bo oprócz roli Szatana w "NRU" muszę jeszcze wcielić się rolę Króla w "Prorocku" zamiast Radka, który wyjedzie do Francji i nie będzie mógł już być z nami. Właściwie od początku liceum marzyłem o graniu w jakimś większym i porządnym teatrze, w którym wszystkim innym będzie zależało na graniu tak samo jak mi, i na tych warsztatach dopiero w pełni zobaczyłem zaangażowanie każdego z osobna. Wiele razy na próbach moje serce się radowało, nie tylko z tego, że sam się rozwijam, ale z tego, że inni się rozwijają, zdobywają nowe doświadczenia i, co mnie bardzo zaskoczyło, pomagają tym, którzy są nowi. Jestem „nowy”, ale nie czuje się przez to gorszy, nie czuję żadnej presji. Wszyscy starają się powiedzieć kilka słów, i bez znaczenia czy są to słowa krytyki, czy pochwały, jestem za nie wdzięczny, bo wiem co robię dobrze i co muszę jeszcze poprawić. Może się wydawać, że krytyka może deprymować, ale jeżeli chodzi o mnie to jest zupełnie odwrotnie, pobudza mnie do działania i bardziej solidnej pracy. I za to wszystko chciałbym Wam Kochani serdecznie podziękować i wyrazić nadzieję, że zostanę z Wami najdłużej jak tylko się da.
[Przemek Kurasz, 24.08]


Na warsztatach teatru ITP jestem po raz pierwszy i oby nie ostatni :). Jest to niesamowite przeżycie, kiedy można poświęcić czas na pracę, która będzie owocować przez cały kolejny rok. Mimo napiętego grafiku dnia, ponieważ rano biegamy, potem się rozciągamy, w pierwszych dniach było dużo śpiewu, a potem ciągłe próby, mamy też czas na modlitwę, która nas jednoczy i dzięki której otrzymujemy siły na każdy dzień. Uwielbiam dobrze wykorzystywać czas i czuję, że tutaj bardzo się rozwijam, zarówno pod względem fizycznym, wokalnym i teatralnym, a szczególnie towarzyskim. Przeżywam mnóstwo radości będąc właśnie tutaj z tymi oto ludźmi. Wszystkich bardzo polubiłam i potrafiłam się na tyle otworzyć, żeby wariować, wygłupiać się, dokuczać i zaczepiać, aby otrzymać miano osobnika z ADHD. A to po prostu zwykła radość z bycia...
[Wiola Waszkiewicz, 24.08]


Sierpniowe warsztaty z ITP były zaiste specyficznym czasem dla mnie. Przybyłem dzień później więc wrzucono mnie do pokoju z Kacprem, Kubą i Bartkiem P. Iście doborowy skład. Poza tym praca nad spektaklem. Szczerze mówiąc sądziłem, że będzie gorzej: że będą grzmieli, krzyczeli, kazali robić piętnaście rzeczy na raz... Cóż, spotkało to kogo innego i tej osobie współczucie, lecz także uznanie się należy. Dla mnie zaś były czasem... uduchowienia? To chyba dobre słowo. Pierwszy raz głosiłem świadectwo, i co się okazało:dla jednej osoby było ono odpowiedzią na jej pytania, kogoś innego skłoniło do rozmowy ze mną, po której ja otrzymałem odpowiedzi na swoje pytania. Modlitwa wieczorna prowadzona przeze mnie zmotywowała kogoś do wygłoszenia świadectwa. Na prawdę nigdy wcześniej się tak nie czułem. Martwi mnie, że mamy opóźnienie w tworzeniu spektaklu, ale trza mieć nadzieję, że: "Po nocy wstanie nowy dzień".
[Dominik Cwikła, 24.08]


Ostatnie dwa tygodnie sierpnia w Lutomiersku z Teatrem ITP to czas doznawania wszelkich pozytywnych emocji. Nauczyłam się, że o całej wspólnocie teatralnej mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć  MY - nie oni i ja, już PRZYJACIELE - nie obcy, już RAZEM - nie obok.

Był to również okres ciężkiej pracy nad próbą godnego zastąpienia Moniki w "Prorocku", pokonywanie własnych słabości, walka ze swoim głosem, ciałem ("wielkie odtłuszczanie", usilne próby nie wyplucia swoich płuc podczas morderczych porannych biegów), koncentracja nad Zofią, kawiarenkowych wygłupów, długich nocnych rozmów w "pokoju z charakterem"...
Dziękuję Wam, że poczułam się z Wami jak w RODZINIE! :)
[Gosia Adamczyk, 24.08]


To są moje pierwsze dwutygodniowe warsztaty. Ciężko ująć w słowa wszystko to, co się przeżywa w każdym dniu ze wspaniałymi osobami.
Praca nad spektaklem, wspólnie spędzany czas  - to wszystko napełnia mnie ogromną radością...nie...Radością przez duże "R" (z CapsLockiem ;P). Weszłam w głębsze relacje z wieloma osobami, poznałam historię kilku z nich podczas świadectw na wieczornych modlitwach i to mnie bardzo ubogaciło.

Cieszy mnie także to, że mogę pracować nad sobą, przezwyciężać własne słabości i doświadczać dumy z czegoś, co się tworzy od podstaw z wysiłkiem, bólem (noga w bandażu :)), cierpliwością oraz radością. Najwspanialszy jest efekt końcowy pracy... och i ach! Cudowne przeżycie! I te twarze osób chcących przekazać coś ważnego i głębokiego na scenie - przepiękne. Pomimo naszych niedoskonałości i słabości (których nie będę opisywać) jesteśmy git :). Oby tak dalej!
[Dorota Ryżak, 24.08]


To były jedne z trudniejszych warsztatów w jakich przyszło mi uczestniczyć. Ciężko było mi wejść w tę ITePową rzeczywistość, bo zwyczajnie nie chciałam zamykać i zostawiać tego, co przeżyłam przed nią.

Próbowałam się wyłączyć na wszystko co, nie-teatralne i odpocząć... przez wysiłek. Niestety są sprawy przed którymi nie da się ot tak po prostu uciec, bo prędzej czy później i tak trzeba będzie się z nimi zmierzyć. Boję się tego. Przyznaję, że wybijało mnie to z rytmu i w rezultacie nie dawałam z siebie tyle ile bym chciała.

Żeby nie kończyć tak pesymistycznie... Wielkie dzięki dla tych, którzy mimo moich dziwactw otwierali się na mnie i nieustannie wspierali. To dzięki wam boję się dziś trochę mniej :).
[Ola Ciemierkiewicz, 24.08]


Po raz pierwszy jestem na letnich warsztatach i bardzo się z tego cieszę. Dwa tygodnie solidnej pracy nad nowym musicalem, które mimo wszystko zleciały bardzo szybko, a to dla tego, że w naszej grupie panowała bardzo pozytywna i przyjacielska atmosfera. Czuję, że to wpływa na rozwój mojej osobowości. Bylem i jestem pod wrażeniem prezentacji piosenek musicalowych. Bardzo dziękuję Agnieszce Turskiej, że odważyła się zaśpiewać ze mną w języku rosyjskim.  Byłą to bardzo dzielna współpraca, z owoców której jestem bardzo zadowolony. Ogromne wrażenie na mnie zrobiły świadectwa  członków ITP, było to coś niesamowitego, że w taki oto sposób mogliśmy się poznać. Było mi bardzo miło, kiedy chłopaki razem ze mną 23 sierpnia namalowali SOBIE na twarzy flagi Ukrainy (był to dzień fagi narodowej). I na koniec... bardzo się cieszę, że trafiłem do ITP i że mogę tu się rozwijać. Jest to dla mnie wielki dar, kiedy znajdując się 600 kilometrów od domu, mogę liczyć na wsparcie przyjaciół z ITP, mojej polskiej rodziny, za co Wam serdecznie dziękuję!
[Anton Błażejew, 25.08]

 
Drugi raz jestem na warsztatach letnich z ITP, w składzie mocno odmiennym niż rok temu. Dla mnie są one dobrą okazją do nawiązania silniejszych relacji z ludźmi z teatru, poznawania ich. Znów spędzam bardzo przyjemne 2 tygodnie z osobami, które w roku akademickim są dla mnie ważne. Ten czas w  wakacje sprzyja temu, aby relacje zacieśnić i przekonać się, że osoby, które poznałam w ITP oraz czas, który poświęcam dla teatru są dla mnie bardzo ważne.
Te warsztaty w Lutomiersku na pewno zapamiętam również dzięki przygodom z policją i pogotowiem. Przez nogę unieruchomioną gipsem nie mogę niestety za wiele zrobić na próbach i często źle się z tym czuję. Ale uczę się dzięki temu pokory i jednocześnie przekonuje się, że przyjaciół poznaje się w biedzie, Dziękuję każdemu z Was za wszelką pomoc.
Niezwykły był dla mnie też "Prorock" zagrany w Czerwińsku i to, że tak dobrze zostaliśmy przyjęci przez młodą publiczność na Campo Bosco. Nasza przygoda z samochodem bez świateł i piątego biegu dopełnia całości.

Na tych warsztatach mam możliwość zobaczenia spektaklu, tego, co tu zrobiliśmy, z perspektywy widza. Cieszę się, że powstaje bardzo ładny, plastyczny spektakl, z ciekawymi obrazami i dużą ilością ruchu, choć próby są bardzo męczące dla Was (dla mnie też były męczące zanim zagipsowali mi stopę :)) to efekt będzie piękny i da nam wielką satysfakcję.
[Marysia Brzezińska, 25.08]


"Nadszedł czas" aby wynurzyć się publicznie. Pytkus (Buka) już od kilku dni spod peleryny mnie na to przygotowywał, mówiąc do mnie: "Szykuj się dziecko" :).

No faaajne warsztaty. Inne. Już jako jedna z najstarszych osób w teatrze mogę powiedzieć, że cieszę się, że nadal mogę z Wami śpiewać, tańczyć i stać na scenie. Jest w tym coś magicznego. Sama nie wiem co. Teatr... - najradośniejsza strona mojego życia :).
[Ewa Michalska, 25.08]


Tegoroczne warsztaty wymagały wiele ciężkiej pracy, nie chodzi tylko o wysiłek fizyczny, ale również ten duchowy, psychiczny. W "Nowym Raju Utraconym" jest wiele momentów, w których muszę pokonywać swój wstyd i skrępowanie. Bardzo chce Wam podziękować za to, że cały czas wspieracie mnie i Bartka.
[Ania Ruda, 25.08]


Teatr wciąż jest dla mnie wyzwaniem...

Codzienne stawianie czoła swoim "potworkom" sprawia, że czujemy się bliżej nas samych oraz pełniej odczuwamy cały spektakl. Ponadto warsztaty są czasem nieustającej walki ze snem, czyhającymi "ortopedycznymi" i "siniakowymi" dolegliwościami, z nadciągającym zmęczeniem, walki... tak, o siebie. Wreszcie uważam, że były to dla mnie rekolekcje. Każdy z nas inaczej doświadcza Boga. Ja spotkałam go tak, po prostu, nie było w tym niczego zjawiskowego, raczej kwintesencje stanowi przeświadczenie o tym, że On mnie przytula i jest ze mną.

...Pragnę, przeto, podziękować Wam za każdy dzień, za każdy uśmiech, za mocne "hugi" podczas znaku pokoju. Cieszę się, że mogłam być z Wami. Mam nadzieję, że "Nowy Raj Utracony" będzie dla nas kolejnym przyczynkiem do zadumy oraz zaproszeniem do wyjścia poza teatr.

[Aga Turska, 25.08]

Ostatni tydzień przed warsztatami był dla mnie ciężki fizycznie. Niedziela - wyjazd na warsztaty - 6 godzin za kierownicą... A od poniedziałku warsztatowe zajęcia... Warsztaty te były dla mnie również męczące psychicznie. W tamtym roku jednym słowem określiłem warsztaty "śmiesznie", zaś teraz jedno słowo to "ciężko".

Ale i tak się ciesze, że na nich byłem :)
[Kuba Bożyk, 28.08]


Komfort, zmęczenie, głosy, niedyspozycja i rekolekcje -  takie słowa kojarzą mi się najbardziej z warsztatami ITP w Lutomiersku. Komfort ponieważ w porównaniu do Górecka to zupełnie co innego. Jednak ten komfort chyba troszkę mi przeszkadzał w warsztatach... :P a przede wszystkim naszej ITPowej integracji... :( Zmęczenie ponieważ od początku sierpnia nie wyspałem się ani razu no i na warsztatach też raczej nie sypia się zbyt wiele;) więc zmęczenie było codziennie, jednak trzeba powiedzieć, że to dobrze;) Głosy.... hehe no bo je słyszałem :D Niedyspozycja ponieważ zbyt wiele osób musiało ograniczyć swoje zaangażowanie z powodu choroby :((( (ściskam Was :* ) No i rekolekcje. Tak jak na początku Bartek J. się przejęzyczył, to rzeczywiście były rekolekcje. :) I za to wszystko chwała Panu!!!

Zapraszam 2.10.2010r. Busko - Zdrój   !!!!!!! :)
[Kacper Kubiec, 28.08]


To był trudny, bardzo trudny czas... Przyjechałam zmęczona i rozdrażniona, a czekała nas przecież ciężka praca. A mnie czekał trud budowania relacji z Wami co jest dla mnie zawsze problematyczne. I przyznaję, że przez te dwa tygodnie miałam wiele chwil zwątpienia, że chciałam zamknąć się w pokoju i pójść spać, bo męczyłam się przebywaniem z Wami... Dwa dziwnie jasne punkty w tym ciemnym czasie to modlitwy wieczorne prowadzone przez Bartka i Przemka. Ta pierwsza, na początku warsztatów, sprawiła, że postanowiłam zmobilizować się do większego wysiłku, do wysiłku potrzebnego, żeby coś w tym czasie zbudować i po raz kolejny wrócić do Boga. Ta druga, w ostatni warsztatowy wieczór, spowodowała, że dotarło do mnie, że mimo przytłaczającego mnie doświadczenia słabości i niemocy widzę też dobre chwile przeżyte na tych warsztatach i że mimo przegranej bitwy wojna trwa... ON nie oszczędza nam trudu stawania się...

Dziękuję każdemu z Was za wspólną pracę, rozmowy (te mniej i te bardziej poważne) kalambury, skojarzenia, za wszystko. Dziękuję, że jesteście: kontuzjowani, chorzy, zabiegani, wygłupiający się, czasami wkurzający... Jesteście dla mnie wielkim darem...
[Ewelina Jędrasik, 29.08]