O buncie i wierności, marszu pod prąd i rockowym proroku z ks. Mariuszem Lachem SDB, szefem studenckiego teatru ITP, działającego na KUL, rozmawia Agnieszka Gieroba

Agnieszka Gieroba: Od ostatniej premiery minęły dwa lata, czy to oznacza, że potrzebny był czas, by stworzyć coś innego?

ks. Mariusz Lach SDB:– Do tej pory nasze spektakle opowiadały o tym, że człowiek stoiw obliczu Boga, dokonując własnych wyborów. Przedstawialiśmy to na różne sposoby. Zastanawiając się nad kolejnym spektaklem, rozglądałem się dokoła siebie i zauważyłem, że problem, który na każdym kroku spotykam, związany jest z wiernością, i to na bardzo wielu płaszczyznach. Rodzina, małżeństwo, zakon, kapłaństwo, ale też wierność pewnym zobowiązaniom. Dziś wielu ludzi ucieka od tego. Wtedy postanowiłem zrobić spektakl o proroku. Spektakl w innej konwencji niż dotychczas.

A jednak nie odszedł ksiądz zbyt daleko, bo Biblia dalej została inspiracją...

– Tak, choć mój przyjaciel ze Starego Testamentu pewnie nie jest zadowolony, bo zrobiłem mieszankę różnych proroków. Nie jest to więc historia jednego konkretnego starotestamentowego proroka, ale historia człowieka, który żyje dzisiaj i teraz. Jednocześnie, podobnie do biblijnych proroków, nie jest gotowy na wybranie, nie spodziewa się go i nie ma stosownych umiejętności. Jednak gdy Bóg wyratuje go z pieca ognistego, zaczyna wierzyć w swoje wybranie. Tu jednak dopada go duma i pewność siebie. Finał jest taki, że zostaje sam i musi ponownie zawierzyć pierwotnej miłości. Na końcu nie pada odpowiedź, czy prorok zawierzy i powstanie, czy też nie. Zostawiamy widza ze znakiem zapytania.

Bohaterów jednak jest więcej niż jeden prorok?

– Bohaterów jest trzech. Obok proroka jest starucha, której kiedyś Bóg obiecał, że doczeka proroka, jednak z upływem lat jej oczekiwanie przygasło. Jest też dziewczyna, która walczy z Bogiem i prorokiem. Twierdzi, że wiara jest ułudą i bajką. Zachęca proroka, by porzucił Boga i zaczął żyć jak inni. To są słowa dzisiejszych ludzi, z którymi gdzieś się spotykam.

Te poważne treści udało się jednak zamknąć w słowach piosenek...

– Teksty piosenek w większości pochodzą z różnych fragmentów Biblii. Czasem są to dosłowne cytaty, czasem parafrazy. Dialogi napisał Marcin Wąsowski, muzykę Maciej Kuliberda, który tym razem wykorzystał moje rockowe upodobania, dlatego tytuł „Prorock”. I tak przez dwa lata powstawała ta historia.

Czego więc możemy się spodziewać, wybierając się na spektakl „Prorock”?

– Na scenę wychodzą zwykli ludzie. Poranieni, zmagający się z życiem, znudzeni. Nie opowiadają swoich historii publiczności, jednak my każdemu z nich historię stworzyliśmy, by aktor wiedział, jakie emocje towarzyszą jego bohaterowi. Nie jest to śmieszna historia, na której będzie można się pośmiać, jak dotychczas na naszych spektaklach. To opowieść o buncie i wierności. W dzisiejszym świecie, żeby być wiernym, trzeba się zbuntować i iść pod prąd, a to już łatwe nie jest.

 

Gość niedzielny, edycja lubelska, 6 XII 2009