Warsztaty teatralne w Sokołowie Podlaskim

Uczestnicy:
Monika Berdzik, Ania Cygan, Bartek Drozd, Tomasz Ducin, Ewelina Jędrasik, Justyna Kazek, Michał Krzosek, Agnieszka Kościelecka, Justyna Kowalik, Edmund Kuryluk, Katarzyna Leszczyszyn, Maria Majchrzyk, Ewa Michalska, Dawid Modrzejewski, Kornelia Niedbał, Paulina Piotrowska, Justyna Sadowska, Agnieszka Więcek, Radek Wiśniewski, Beata Zięba.

Prowadzący:
ks. Mariusz Lach sdb.

Nie ma to jak warsztaty.
Wie to każdy ITePek, który choć raz warsztaty przeżył. Więc znowu pojechaliśmy. Te warsztaty były co prawda zimowe (zazwyczaj są letnie), ale wszystko inne było jak zwykle-ekstremalne ;).
Zjawiliśmy się w Sokołowie w czwartek przed południem. I od razu zaczęliśmy się integrować przy przemeblowywaniu klas szkolnych w których mieliśmy spać (dzięki uprzejmości księdza "Gawrona" mogliśmy mieszkać w szkole salezjańskiej) i noszeniu materacy (to tak zamiast rozciągania;)). A potem był "martwy pies" czyli zapiekanka z makaronu i kiełbasy przygotowana przez naprędce zmontowaną grupę obiadową. W międzyczasie poznaliśmy plany Księdza Dyrektora wobec nas na najbliższe dni. Dowiedzieliśmy się, że ksiądz z Zarządem ITP zaplanował integrację przez rywalizację tzn. turniej piłkarzyków, grę terenową oraz konkurs kulinarny. No i oczywiście "mini theatre show" ;). Szybko zabraliśmy się do realizowania programu warsztatów czyli do integrowania się. Jeszcze tego samego wieczoru oglądaliśmy wspólnie nagrania etiudy "Przygotujcie drogę Panu!", "Opowieści papieskich" i "Józefa". Zabawy było co nie miara (ach, jak ten Kazek w "Józefie" dawał czadu). Następnego dnia, zaraz po rozciąganiu (dla co niektórych dość bolesnym) ruszyliśmy z konkursem terenowym.

Po tych szalonych zmaganiach spożyliśmy, z wielką przyjemnością, pyszny, dwudaniowy obiadek(rzadkie to wydarzenie w życiu studenta ;)).Zaś wieczorem troszkę "posiedzieliśmy" wspólnie w kaplicy, uwielbiając Pana modlitwą i śpiewem(klimaty jakże dobrze znane z Saruela...). A sobota...To był bardzo intensywnie przeżyty dzień. Powoli kończyły się rozgrywki piłkarzyków: Aga W. z Księdzem Dyrektorem oraz Paulina z Tomkiem D. szli przez turniej jak burza, w wyniku czego spotkali się w finale. Wygrała-podobno bez ściemy-drużyna Księdza, zaś ostatnie miejsce, także wyróżnione, zajęły Aga K. i Kasia.

ITePki, w ramach nielicznych ćwiczeń teatralnych, odwiedziły "bezludną wyspę". Nikt nie wiedział o co chodzi, ale zabawa była wcale niezła(choć aż gdyby ktoś obserwował nas z boku, to wyszlibyśmy na bandę czubków ;)). Dla zregenerowania sił spałaszowaliśmy na obiad makaron z sosem (pyszności, niech żałują Ci, którzy się nie załapali ;)).

A po południu był czas na przygotowanie frykasów na kolację oraz na ostatnie poprawki w etiudach. Krążyliśmy więc między kuchnią a zacisznymi miejscami, gdzie można było zrobić ostatnie próby. I oto nadszedł wieczór, który był punktem kulminacyjnym naszych warsztatów. Najpierw była kolacja, poprzedzona popisami wokalno-teatralnymi mającymi zareklamować przyrządzone potrawy. Wystąpiły: parówki francuskie(z winem, które zapewne dość znacznie podbiło ilość głosów oddanych na tę potrawę ;)),sałatka chińska, koreczki(nie wiadomo czemu wszyscy zajadali je z apetytem, ale nikt na nie nie zagłosował. może to przez te karteczki... ;)),słodka, zaczarowana chatka oraz specjalnie przyrządzone banany(można je było zjeść tylko językiem zwiniętym w rurkę, lub, w ostateczności, łyżeczką :P).Plebiscyt na najoryginalniej i najsmaczniej przyrządzoną i zaprezentowaną potrawę wygrały paróweczki, dzieło Bartka D., Justynki S., Kasi, Michała i Radka (czy to nie dziwny zbieg okoliczności, że grupa owa była dość sfrancuszczona? ;)). I w końcu przyszedł czas na etiudy. O tym, co się działo podczas "mini theatre show" można by napisać kilka książek. Ja napiszę tylko, że poziom był wysoki nie tylko z racji interpretowanych tekstów (Brandstaetter, Bułhakow, Dostojewski, Mrożek, Szekspir, Witkacy...). Choć było też i zabawnie ("Czerwony kapturek", „Krwawy Makbet" :D).

Tego wieczoru tryumfy świecił Mundek - nie tylko etiuda jego i Justynki Kowalik została uznana przez widzów za najlepszą(niezapomniany "Henryk II"),ale także został wybrany osobowością teatru ITP czyli laureatem Złotego Lacha 2007(myślę, że zasłużenie ;)).Ci, którym wrażeń ciągle było za mało, nawet po takim wieczorze, poszli jeszcze pograć w siatkówkę i powygrzewać się w saunie, tak aby wykorzystać czas tych warsztatów do końca. Rozmowy i inne taki trwały prawie przez całą noc. W niedzielę rano, po sprawnie odprawionej Eucharystii, zabraliśmy się na naszym ostatnim wspólnym posiłku("Jedzcie jak najwięcej, żeby nic nie zostało! ;)).A potem to już tylko sprzątanko, odniesienie materaców(to tylko tak niewinnie brzmi ;)) i do domu! Żegnaliśmy Sokołów Podlaski z rozrzewnieniem. Zabieraliśmy ze sobą tyle pięknych wspomnień(i torby pełne niezjedzonych serków i konserw :P). Jedyny, bezcenny czas warsztatów był już za nami...