Teatr ITP - Warsztaty teatralne w Ciężkowicach - IX 2004

Uczestnicy:

Anna Bujas, Anastazja Bukowska, Ilona Cierkowska, Dorota Fijałkowska, Joanna Hac, Małgorzata Józwik, Urszula Kasprzak, Małgorzata Sibińska, Izabela Sobczyszczak, Beata Stefaniak, Justyna Olejarz, Kinga Pałka, Paulina Puto, Michał Łysiak, Radek Oniszczuk, Artur Sadurski, Marcin Serafin, Paweł Świderski, Sebastian Umiński

Prowadzący:

Kinga Bogacz, Mariusz Żaba, ks. Mariusz Lach sdb

 

Po raz kolejny na wakacyjnych warsztatach próbowaliśmy się zmierzyć z wizją nowego spektaklu ks. Mariusza Lacha pt.:,,Józef". Do tej pory pracowaliśmy w Zduńskiej Woli (tu powstawał "Toast"),w Czerwińsku tworzyliśmy "Historyję", w Różanymstoku rodził się "Raj utracony", aż przyszła pora na Ciężkowice i "Józefa".

Zanim jednak dotarliśmy do Ciężkowic, wiele prac zostało wykonanych na długo przed wakacjami czy samymi warsztatami. Gotowy był scenariusz, którego autorem jest Marcin Wąsowski z Łodzi. Były też teksty piosenek napisane przez Sylwię Gajewską. Muzyka tradycyjnie powstała dzięki talentowi Marcina Kłysewicza. Głowa zaś reżysera była pełna wizji i pomysłów, którymi z radością dzielił się z nami już od kwietnia .

Nadeszły wreszcie upragnione wakacje, a jeszcze bardziej wytęskniony przez nas dzień 29 sierpnia, kiedyto wypoczęci i pełni zapału mogliśmy przystąpić do pracy nad nowym musicalem. W tym roku wyjątkowo nasze ścieżki spotkały się w Ciężkowicach. Przez dwa tygodnie korzystaliśmy z gościny diecezji tarnowskiej, a ściślej z dobrego serca gospodarzy domu rekolekcyjnego. W pobliżu znajdowało się tzw. skamieniałe miasteczko, a z okien mogliśmy podziwiać niewielkie górki. Ku radości nas wszystkich w ogrodzie znajdowały się rzędy malin, które mogliśmy do woli zrywać (witamin więc nam nie brakowało!).

W tych oto sprzyjających okolicznościach powstawał "Józef". Na placu przed budynkiem nasz mistrz tańca - Mariusz Żaba - próbował wmówić nam, że: oberek, tango, jive nie są wcale trudnymi tańcami i każdy może się ich nauczyć (zwłaszcza wtedy, gdy uważnie patrzy na nogi instruktora!). Kinga Bogacz (odpowiedzialna za przygotowanie wokalne zespołu) próbowała przekonać nas, że tańczenie i śpiewanie (a przede wszystkim robienie tych czynności jednocześnie) jest kwestią. dobrej pracy przepony! Natomiast Iza Sobczyszczak (nadworna krawcowa ITP) próbowała nam pokazać, że szyć każdy może! Szyliśmy więc: peleryny, turbany stroje więzienne, sukienki, płaszcze. Maszyna do szycia była najbardziej pożądanym przedmiotem, a dzień bez igły i nici w rękach był dniem straconym! Iza tworzyła projekty, reżyser je akceptował (albo nie), a my szyliśmy i uszyliśmy ponad 70 kostiumów.

Należy dodać, że wszystko odbywało się w pełnej wolności!

7.30 - gimnastyka
8.15 - modlitwy poranne
8.30 - śniadanie
9.00 - 10.00 - kawa czy herbata
10.00 - 13.30 - praca, praca, praca
13.30 - obiad
14.00 -15.00 - przerwa (w wolności każdy mógł dokończyć to , czego nie udało mu się w czasie pracy: doszyć guziczek, przyszyć tasiemkę)
15.00 - 18.00 - praca, praca, praca
18.00 - Msza św.
19.00 - kolacja (wszystko w pełnej wolności!)
20.00 - praca.
7.30 - gimnastyka!

Nadszedł wreszcie upragniony dzień siódmy, kiedy to Pan Bóg nakazał wypoczywać. Wtedy to wybraliśmy się na spacer po skamieniałym miasteczku. Szybko jednak grupa się podzieliła. Jedni woleli kąpiel w rzece, inni zaś cienki strumień tamtejszego wodospadu. Wszyscy spotkaliśmy się na dożynkach w miasteczku, by poznać folklor podgórskiego rejonu. Szkoda, że niedziela trwała tylko jeden dzień.

Po niedzieli zwykle jest poniedziałek i szybko musieliśmy zapomnieć o wypoczynku. Znowu maszyna do szycia pracowała na pełnych obrotach, "snopy", "kobiety", "kurczaki"- ćwiczyły swoje sceny. Bracia spiskowali przeciw Józefowi, a Faraon wyjechał do Europy.

Warsztaty są dla nas nie tylko czasem wytężonej pracy nad konkretnym spektaklem, ale także czasem pracy nad sobą. Wielokrotnie musieliśmy przełamywać swoje bariery i stawać w pokorze przed swoimi słabościami czyograniczeniami. Wszystko to jednak mogliśmy oddawać Bogu w codziennej Eucharystii. Z tego spotkania z żywym Jezusem Chrystusem czerpaliśmy siły do pracy, do tego by nie stracić cierpliwości do siebie i innych, by mieć tyle radości i zaufania, że robimy rzecz ważną nie tylko dla nas, ale także dla tych, którzy zechcą zobaczyć "Józefa". I choć wszyscy świetnie bawiliśmy się podczas pracy nad tą komedią, to każdy z nas czuł, że tak naprawdę historia Józefa jest historią każdego z nas. Różnych rzeczy doświadczamy w życiu i Józef też miał swoje "przygody". Z perspektywy zobaczył ,że to czego doświadczał miało swój głębszy sens. Jest w nas głęboka wiara, że i my kiedyś sens naszej drogi dostrzeżemy, bo:

"Nieznane drogi Pana
Ukryty ich cel
Po burzy słońce wstaje
Pokazując sens
Bóg w logiczny porządek
Ubrał ludzki los
Zrozumie, kto zaufa
Gdy usłyszy Jego głos"