14-16 II 2025 - przygotowania do nowego spektaklu - "Kobiety Księgi"

 


3 III 2025 - Pożegnanie z "Odysem płaczącym"

 

Wspomnienia Marcina Struga:

Kiedy coś się kończy, to wraca się do początku i analizuje. Na początku miał być zupełnie inny spektakl z innym zespołem. Ze względu na brak czasu jednego z aktorów, Lach postanowił stworzyć dwa małe spektakle: Szklaną menażerię i Odysa. Nie wymieniłbym Odysa na żaden inny spektakl. Zżyłem się z tą formą i bohaterem. Wymyślanie tego spektaklu na pierwszej próbie czytanej nie było łatwe, było wręcz bardzo trudne, i że tak powiem, niesłychanie abstrakcyjne. Gra światłem i cieniem, przepiękna i klimatyczna muzyka Grzegorza Tylca, złożeni bohaterowie. To wszystko było jakieś takie enigmatyczne. Pierwsze próby odbywały się pod słowami: „Fajnie, ale wolniej, zdecydowanie wolniej”. „Jeszcze wolniej. Masz czas”. Musiałem nauczyć się wolno chodzić, wolno reagować.

Na koniec, kiedy raczej już nie wystąpię na scenie ITP, za kurtyną zacząłem myśleć o swojej grze. To przez ten spektakl zauważyłem, że teatr to nie tylko mówienie, ale słuchanie - dobre słuchanie. Oprócz tego kwestia skupienia. Doszedłem do wniosku, że nie należy się skupiać w taki sposób, jakbyśmy podchodzili do egzaminu (definicje można wykuć na blachę, a jej zupełnie nie rozumieć), a w spektaklu jest inaczej. Nie można w taki sposób się skupiać. Trzeba mieć przestrzeń dla samego siebie w tym wszystkim. Do swoich emocji, do swojego rozumienia tekstu, czy bohaterów. Może to banał co pisze, ale to co innego doświadczyć tego na własnej skórze.

„Odys. Odys płaczący. Nikt nie widział łez w oczach Odysa”. Nie grałem w żadnym innym spektaklu, w którym bym tak dużo się wzruszał i płakał. Po każdym zagranym spektaklu przychodziło niszczycielskie zmęczenie. Nie fizyczne, tylko psychiczne. Zauważyłem również, że o wiele łatwiej jest mi się wzruszyć, kiedy mam duży kontakt wzrokowy z widownią. Chyba w pewnym sensie trzeba się całkowicie obnażyć, pokazać się widowni. Kiedy uciekam wzrokiem od spojrzeń widowni, to kryje się w sobie zewnętrznie i wewnętrznie, zamykam się automatycznie na emocje.

W swojej karierze często grałem osoby conajmniej dziwne. Sobowtór, Romek, Wolski, Piramidar. W międzyczasie zagrałem Jana w Pizzy. Może one były normalne, a ja je odczytywałem jako dziwne? Nie wiem. W każdym razie złożyło się tak, że zagrałem Odysa. To była rola dla mnie najtrudniejsza. Pamiętam, gdy na próbie rozczytywałem jeden z monologów Odyseusza, w którym to opisuje swoje makabryczne dokonania w Troi. Lach odezwał się do mnie: „Musisz to sobie w głowie wyobrazić. Jak ty to zobaczysz, my też zobaczymy”. Trudne zadanie. Cóż, starałem się.

Dziękuję Wiktorii i mojej narzeczonej Ani, z którymi mogliśmy odkrywać skrawek po skrawku charaktery naszych postaci - Penelopy i Odysa. Dziękuję Grzegorzowi Tylcowi, że tchnął w ten spektakl niebywałą warstwę muzyczną, którą będę miał w głowie bardzo długo. Rafałowi, Damianowi, Miłoszowi i Adamowi (bez niego Odys by tak nie wyglądał. Malował mi plecy i zmywał różnymi środkami - olejem kujawskim, mydłem z kulowskiej łazienki, mokrym ręcznikiem ); Kamili, Oldze, Ewie i Anhelinie. Bez was nasza trójka nie podołałaby temu spektaklowi. Szczególne podziękowania kieruje do ks. Mariusza Lacha, który zaproponował nam udział w tym spektaklu. To było cudowne stworzyć spektakl poetycki, trudny, niebanalny i tak dobrze opisujący rzeczywistość, obok której żyjemy. DZIĘKUJĘ.

/Marcin Strug/


26 IV 2025 - "Przypowieść o budowaniu" w ramach III Ogólnopolskiej Konferencji Formacyjno-Ewangelizacyjnej TWIERDZA w Chełmie

 


9 V 2025 - "Kobiety księgi" - premiera

 


29 V 2025 - Wybory nowego zarządu ITP  

 

Dnia 29 maja 2025 roku zebraliśmy się w sali teatralnej na wyjątkowym spotkaniu – celem było wyłonienie nowego zarządu naszego teatru. Głosowanie odbyło się w sposób tajny, jednak jego główny wynik okazał się całkowicie jednomyślny – największą liczbę głosów zdobył Adam Rączka - osoba niezwykle odpowiedzialna, pomocna i zawsze zaangażowana. W skład zarządu weszły także: Квазіпчала Ангеліна, Olga Sidor, Gabriela Zając. Wszystkie kandydatury zostały przez wyróżnione osoby przyjęte.

/Olga Sidor/


15 VI 2025 - pożegnanie ze "Szklaną menażerią"

 


29 VI 2025 - Pożegnanie starego składu

 

Adiós, compañeros…
27 czerwca 2025 roku pożegnaliśmy czwórkę wybitnych potraw naszej teatralnej kuchni – Olę Bogacz, Rafała Dąbka, Damiana Dąbka oraz Miłosza Zajączkowskiego.

Pożegnalny bankiet odbył się w wynajętej sali na Starym Mieście. Zgodnie z kilkuletnią już tradycją, obejrzeliśmy wcześniej specjalnie przygotowany na tę okazję film upamiętniający odchodzący skład. W tym roku postawiliśmy na zagraniczną produkcję. Film nosił tytuł „Puro Teatro – Marionetas de El Mario”, a lektorem tej historii był sam zastępca reżysera – Marcin Strug.
Opowiadał on o losach czworga bohaterów – Rafaelo, Milo Amore, Alejandri i Damiano – którzy z niewyjaśnionych przyczyn zostają wygnani z teatru. Jednak podczas ostatecznego sprzątania swoich rzeczy wydarza się coś, co może odmienić los nieszczęśników...

Po seansie nadszedł czas słów podziękowań od bohaterów wieczoru. Było wiele wzruszeń, łez, wspomnień i – przede wszystkim – wdzięczności za te wszystkie lata, które – jak sami mówcy podkreślali – będą mile wspominać przez całe życie.

Jedną z osób odchodzących jest najbardziej życzliwa osoba, jaką dane mi było poznać.
Rafał dołączył do teatru pod koniec 2019. Za każdym razem wnosił do grupy atmosferę spokoju. Przy tym łatwo było dostrzec jego poczucie humoru i radość płynącą ze wspólnej zabawy w dobrym towarzystwie. Zawsze pomocny, zawsze na czas. Każdy sernik, jaki spotkam w swoim życiu, już na zawsze będzie mi się kojarzył z tym wspaniałym człowiekiem i jego bezinteresowną miłością do bliźnich.

Na liście wspomnień pojawił się również brat Rafała– Damian. Damian jest dla mnie symbolem nieustępliwości, każdy jego krok był dowodem na to, że można iść naprzód z podniesioną głową, mimo krętych dróg.. spędził w ITP 4 lata.
Mimo że kończy swoją karierę w naszym teatrze, to właśnie zaczyna rozkwitać na gruncie muzycznym -  nie mam wątpliwości, że jego dźwięki będą poruszać niejedno serce. Z całego serca mu tego życzę.

W ITP-owej kronice zostanie również w pamięci  ikoniczny duet – który tworzył wcześniej już wspomniany Rafał razem z Olą. Ola była z nami od maja 2021 roku. Jej obecność w teatrze była jak szept – cicha, nienarzucająca się, a jednak niezapomniana. Mówiła niewiele, ale kiedy już się odezwała, potrafiła jednym zdaniem, drobnym żartem lub spojrzeniem zostawić ślad w pamięci.

Człowiek już tak ma, że to co najlepsze zostawia na koniec. Miłosz - spędził w ITP cztery lata. To właśnie on był twórcą obecnego interfejsu naszego Facebooka – tych przepięknych grafik, które stanowią wisienkę na naszym teatralnym torcie. Ale Miłosz to nie tylko artysta wizualny – to także człowiek, z którym rozmowa potrafi rozwinąć się w nieoczekiwane rejony. Zawsze pełen ciekawości, inteligentny i z głową pełną pomysłów. Trzymam za niego kciuki, by jego talent graficzny i intelektualna wrażliwość mogły zakwitnąć jeszcze szerzej.

Podczas pożegnania fragmenty podziękowań, pełne czułości i łez, sprawiły, że nasze brzuchy zaczęły delikatnie przypominać o swojej obecności.
Wśród poruszonych serc i wilgotnych oczu, na stole pojawiła się ciepła pizza. Może nie była antidotum na smutek, ale na pewno nakierowała bieg wieczoru w stronę zabawy. Występowały tańce, śmiechy, rozmowy i inne ciepłe wyrazy wskazujące na tą jedyną w swoim rodzaju grupę teatralną.

/Olga Sidor/